Doznanie wspomnień pełnych nadziei
Dziś zapraszam Was do świata sprzed lat, pełnego sentymentalnych chwil, nadziei na lepsze jutro, a także prostych, ale niezwykle szlachetnych piosenek. Proponuję Wam bowiem takie oblicze Haliny Kunickiej, jakiego być może nie znacie. Oto dziesięć piosenek, które wokalistka zaprezentowała na albumie zatytułowanym Co się stało? z 1984 roku.
Opisywana płyta jest moim zdaniem niezwykle spójna, a świadczy o tym wspólny, poetycki mianownik. Wszystkie teksty wyszły tu spod pióra znakomitego poety – Ernesta Brylla. Czymże byłyby jednak nawet najkunsztowniejsze w świecie słowa bez namalowania ich muzyką. Ów aspekt również został tutaj wykonany perfekcyjnie, gdyż z dziesięciu piosenek połowę umuzycznił Jerzy Derfel, znany przede wszystkim ze współpracy z Wojciechem Młynarskim, druga połowa utworów (choć w moim prywatnym rankingu pierwsza) to z kolei znakomita oprawa twórcza najbliższego mi kompozytora muzyki popularnej – Włodzimierza Korcza. Album rozpoczyna się frywolnie od rytmicznej piosenki Mój dziadek był jak stare drzewo, gdzie żarliwa muzyka Jerzego Derfla koresponduje z humorystycznym tekstem. Został w nim przedstawiony niezwykle plastyczny obraz starszego pana, który każdą sytuację, wydawałoby się bez wyjścia – komentował słowami, że było źle, a będzie jeszcze gorzej. Cóż, czarnowidztwo w najczystszej postaci, a jednak Halina Kunicka śpiewa te słowa tak radośnie i z przymrużeniem oka, że trudno się nie uśmiechnąć. Kolejny utwór do muzyki Jerzego Derfla to refleksyjna modlitwa Uchroń mnie Panie, będąca sugestywnym błaganiem o ocalenie podmiotu lirycznego od zakłamania, samotności i nienawiści w otaczającej go rzeczywistości. Muzycznie, łagodnemu głosowi wokalistki towarzyszą malownicze dźwięki smyczków oraz burzliwe, wirtuozowskie akordy fortepianu. Kolęda na cały rok ma z kolei uniwersalne przesłanie nie tylko od święta: „Idź i śpiewaj (…), jakbyś wielkie światło niósł”. Dźwiękowo jest w niej dużo kontrastów i melancholijnych zwrotów akcji, ubarwionych melodiami fortepianu i fletu, z kolei momenty bardziej frywolne ilustruje motoryczny puls perkusji oraz rubaszne współbrzmienia sekcji dętej blaszanej. Przyszedł czas na dwie ostatnie muzyczne odsłony Jerzego Derfla, których łącznikiem są literackie odniesienia do wspomnień sprzed lat. Utwór zatytułowany Ja w pierwszej dorosłej sukience przenosi nas w sentymentalny świat gimnazjalnego balu i jest żwawym walczykiem pełnym pianistyczno-smyczkowej wirtuozerii. Wokalistka śpiewa, że choć wiatr swym ożywczym powietrzem gna ją przez świat, to jednak często ma on gorzki smak życiowych trudów i porażek. Przyszedł czas na największy przebój z albumu – Co się stało z moją klasą, stanowiący rozliczenie z przeszłością, przyjaźniami z młodości oraz z tym, jak potoczyły się losy osób, które wspólnie z podmiotem lirycznym tekstu dzieliły piękne, dziecięce życie pełne radości, strachu, ambitnych planów, jak również najszczerszych pragnień.
Piosenki skomponowane na płytę Co się stało? przez Włodzimierza Korcza rozpoczyna utwór Mamo wyjdę przed dom. Kompozytor daje nam się w nim poznać jako plastyczny kreator formy muzycznej. Zostały tu bowiem skontrastowane dwie postaci – matki i córki, znoszące trudy przełomowych dla Polski wydarzeń historycznych – od Powstania Listopadowego aż do schyłku II Wojny Światowej. Z racji sporego przedziału czasowego, zostało tu przedstawionych kilka pokoleń. W każdym jednak słowa wyśpiewywane przez córkę miały w sobie dziecięcą naiwność, beztroskę, z upływem lat nieco zmącone lękiem o przyszłość, natomiast na barkach udręczonej matki spoczywały wojenne trudy płonącego domu i utraty dobytku. Włodzimierz Korcz moim zdaniem perfekcyjnie zilustrował muzyką ów pokoleniowy kontrast, poprzedzając dialogi matki i córki marszowymi, żarliwymi solówkami instrumentów dętych, dzięki którym narracja utworu przepływa niezwykle wartko. Moją ulubioną piosenką na płycie jest Kiedy ciemno i smutno, gdzie łagodna melodia wokalna oraz subtelny tekst o tym, że nawet w najciemniejszej sytuacji należy wypatrywać światełka w tunelu, ubarwiają wirtuozowskie, wręcz chopinowskie solówki fortepianowe pełne szlachetnej, słowiańskiej melancholii. Synek jedzie na koniu drewnianym zachwyca mnie ponownie fortepianowo-smyczkową kolorystyką oraz melodyjną prostotą. W tekście po raz kolejny Ernest Bryll dotyka pokoleniowej relacji, gdyż jego bohaterką jest matka, która obserwuje dorastającego w zawrotnym tempie syna. Kieruje nią przede wszystkim bezwarunkowa miłość oraz strach, gdyż w jej głowie wciąż jawi się on jako niewinny chłopiec, beztrosko skaczący w niewielkim pokoju na drewnianym koniku. Piosenka Obudź się moje serce to lekki walczyk, pełen akordeonowych współbrzmień i ascetycznej, aczkolwiek ekspresyjnej linii melodycznej. W warstwie literackiej Ernest Bryll ponownie ukazał piękną relację, tym razem pełną rodzinnego przywiązania. Można bowiem mieszkać wiele kilometrów od bliskich, jednak zawsze z takim samym sentymentem powracać do domu pełnego ciepła, miłości i dziecięcych wspomnień. Płyta kończy się subtelnie piosenką Śpij mój świecie. Jest to piękna kołysanka, której puentę znów przepełnia nadzieja, że nawet jeśli teraz dotyka nas szarość i smutek, to „jutro będzie lepiej”. Warstwę muzyczną opisywanego utworu ozdabiają wokalne wielogłosy, a ponadto przeplatają się fragmenty liryczne i dramatyczne. W dynamicznych momentach najbardziej fascynują mnie precyzyjne, gęste i ostre dźwięki gitary basowej.
Album Co się stało? Haliny Kunickiej ujmuje mnie przede wszystkim niebywałą szlachetnością. Muzycznie, spotkało się na nim dwóch twórców – Włodzimierz Korcz oraz Jerzy Derfel, dla których niezwykle istotne są melodie – przystępne, wpadające w ucho i zjawiskowej urody. Wielką wartością tej płyty są również poetyckie teksty Ernesta Brylla, jakże celnie potrafiącego wyrazić kobiece uczucia, pełne wielopokoleniowych, rodzinnych relacji, wspomnień z dzieciństwa oraz nadziei na lepszy świat. W lekkości i prostocie tych piosenek dla mnie po prostu tkwi piękno!