Doznanie stylistycznej wielobarwności
Ostatnimi czasy poszukuję dla siebie przystępnej muzyki, pełnej wrażliwości przekazu oraz instrumentalnej szlachetności. Obydwa te aspekty odnalazłam w twórczości projektu BUKOVSKY, którą dziś najszczerzej Wam rekomenduję.
Trzonem zespołu BUKOVSKY jest właściwie duet – wokalista obdarzony wspaniałą ekspresją – Mariusz Bukowski i multiinstrumentalista o nieprawdopodobnej erudycji (m.in. trzykrotny zwycięzca teleturnieju Wielka Gra) – Piotr Pawłowski. Niemal we wszystkich, opublikowanych dotychczas przez ów projekt piosenkach przewija się także nazwisko Darka Duszy – nietuzinkowego autora tekstów. Warto w tym miejscu dodać, że zarówno wspomniany autor słów, jak i Mariusz Bukowski to rodowici Gliwiczanie. Tym samym kontynuują oni w swej twórczości kunszt dźwiękowej spuścizny gliwickiej sceny alternatywnej, którą zresztą przed laty współtworzyli. BUKOVSKY do tej pory opublikował pięć utworów i wszystkie na tyle mnie zachwyciły, że postanowiłam Wam o nich opowiedzieć.
Jako pierwszy światło dzienne ujrzał prawdziwy, radiowy przebój, zatytułowany Tramwaje. Stanowi on dla mnie wspaniały przejaw piosenkopisarstwa najwyższej próby spod znaku The Smiths. Prostą, wpadającą w ucho melodię otacza tutaj dosyć nieoczywista harmonia. Motoryczny rytm tej piosenki wyznacza perkusyjny puls (wykreowany przez Andrzeja Rajskiego) w połączeniu z powtarzanymi, klawiszowymi motywami rodem z lat osiemdziesiątych, które wykonał Michał Marecki. Subtelne dźwięki basu zagrał natomiast legendarny muzyk – Leszek Biolik. Tekstowo, jest to moim zdaniem podróż sentymentalna kilka lat wstecz. W narratorze słów rodziło się wówczas miłosne uczucie, symbolicznie znaczone śladami karminowej szminki, należącej do najbliższej mu osoby i trwale (mimo upływu czasu) kolorującej jego wspomnienia. Z kolei nieistniejące już gliwickie linie tramwajowe są znakiem wspólnych, miejskich przejażdżek, podczas których rozkwitała miłość między dwojgiem ludzi. Pragnę jeszcze zwrócić uwagę na aspekt wykonawczy, bowiem Mariusz Bukowski bardzo melodyjnie podkreśla numery tramwajów słyszalne w refrenie. Kunsztownie wzbogaca je delikatnymi glissandami, czyli prześlizgnięciami pomiędzy poszczególnymi dźwiękami.
Pora na nastrojową balladę, zatytułowaną Nie mów jej. Kompozycja ta odznacza się romantycznie urokliwą melodią, upiększoną zmysłowymi dźwiękami gitary elektrycznej, na której zagrał niezawodny Piotr Pawłowski. Jak przystało na balladę, jej warstwa literacka dotyczy miłosnego uczucia, jednakże niespełnionego. Na początku owszem, jest kolorowo, namiętna miłość obfituje w wiele pozytywnych wrażeń. Z czasem jednak, gaśnie entuzjazm bohatera utworu, natomiast głos rozsądku podpowiada mu, żeby nie zdradzał swych rozterek ukochanej kobiecie i nie ranił jej słowami. Jeśli chodzi o warstwę muzyczną, najbardziej uderza mnie tutaj naturalność i łagodność, nie tylko w partii wokalnej, lecz także w dźwiękach wszystkich instrumentów.
Było romantycznie, to teraz dwa protest songi. Pierwszy stanowi mariaż BUKOVSKY’ego z polską poezją, a konkretnie z wierszem Czesława Miłosza, zatytułowanym Który skrzywdziłeś. Powstał on w 1950 roku, jednakże wręcz poraża swoją aktualnością. Nakreślony w tych strofach władczy despotyzm wciąż wyniszcza niestety nasz świat. Pewnie myślicie, że skoro Miłosz i poezja, to będzie łagodnie i melancholijnie. Nic bardziej mylnego! Który skrzywdziłeś jest rockowym, ekspresyjnym utworem, a jego mroczność uwydatnia gitarowy riff. Kształtuje go tzw. tryton, czyli odległość pomiędzy dwoma dźwiękami, przed wiekami nazywana „diabolus in musica” ze względu na swój groźny, niepokojący charakter. Jakby w opozycji do tej brzmieniowej ostrości, gdzieniegdzie odzywają się krystalicznie czyste, perkusyjne dzwoneczki w wysokim rejestrze. Wokalnie, Mariusz Bukowski śpiewa całym sobą, dynamicznie nabierając powietrza pomiędzy krótkimi odcinkami linii melodycznej. Ponadto, w kulminacyjnym refrenie wykonuje on kunsztowne ozdobniki, a transakcentacja niektórych wyrazów niesamowicie przykuwa uwagę, za każdym razem fascynując swą niekonwencjonalnością.
Kolejny protest song, tym razem w pełni autorski, nosi tytuł To jest Polska. Został on stworzony po nagłej i tragicznej śmierci prezydenta Gdańska – Pawła Adamowicza, która miała miejsce przed rokiem. Bohaterowie mojego wpisu zdecydowali się jednak na publikację owej kompozycji dopiero kilka tygodni temu. Był to moim zdaniem znakomity krok, gdyż właśnie teraz, w trudnym dla nas czasie, potrzebne jest wyrażanie protestu przez sztukę. Tekstowo, Dariusz Dusza i Piotr Pawłowski podkreślili nadciągającą zewsząd falę ludzkiej nienawiści, stereotypizację wszystkiego wokół oraz kryzys sfery medialnej. Ten ostatni aspekt wspaniale oddaje urocza gra słowna, iż telewizja publiczna „nie ma zasad, tylko kwas”. Od strony muzycznej, zwrotki cechuje hipnotyzujący dramatyzm, rozjaśniony melodyjnym, wpadającym w ucho refrenem. Wspomniany refren dodatkowo upiększają delikatne uderzenia hi-hatu, wykreowane przez perkusistę – Mariusza Noskowiaka. Trudno także przejść obojętnie obok wokalnego dwugłosu, w którym współistniejące ze sobą melodie zachwycają mnie swą organiczną spójnością. Na szczególną uwagę zasługuje także gitarowa solówka Piotra Pawłowskiego, w której twórca finezyjnie bawi się kilkudźwiękowymi motywami, tworząc absolutnie kosmiczną przestrzeń.
Ostatni utwór ujrzał światło dzienne dosłownie kilka dni temu. Nosi tytuł O bębenku, co jest z blachy i stanowi cover piosenki, stworzonej przed osiemnastoma laty przez znakomity duet Darek Dusza-Jerzy Mercik. Oryginalne wykonanie zostało nagrane na płycie Pies od Luizy, sygnowanej (od nazwisk twórców) akronimem DiM. Ów album jest mi bardzo bliski i obiecuję pochylić się nad nim w osobnym tekście, teraz jednak skoncentruję się na wersji Bębenka odświeżonej przez BUKOVSKY’ego. Tekstowo, Darek Dusza ukazał tutaj chęć powrotu podmiotu lirycznego do dzieciństwa, czasu beztroski dziecięcych zabaw. Tytułowy blaszany bębenek jest z kolei symbolem odskoczni od problemów, bo gdy niedobrze na świecie, warto czasem rozładować swoje emocje, uporczywie w niego uderzając. Wykonawczo, oprócz ostrego głosu Mariusza Bukowskiego, urzekającego mocnym, rockowym przesterem, pojawia się jeszcze jeden głos, lecz co ciekawe – recytujący. Odpowiada za niego Piotr Pawłowski, swą łagodną barwą w dużej mierze antycypujący to, co dopiero nastąpi w ekspresyjnie wykrzyczanym przez Mariusza Bukowskiego tekście zwrotek. Ponadto, warstwę instrumentalną klamrowo spinają głębokie dźwięki gitary basowej Piotra Pawłowskiego, a ich kunszt ani przez moment nie przestaje mnie zachwycać.
Eklektyzm najwyższej próby i stylistyczna wielobarwność. Takimi hasłami określiłabym twórczość projektu BUKOVSKY. Wokalista – Mariusz Bukowski śpiewa bardzo emocjonalnie, a jego lekka wada wymowy na głosce „r” czyni ów głos absolutnie oryginalnym i nie do podrobienia. Wykonawca świadomie operuje barwą, z łatwością przepływając od dźwięków niskich do wysokich. Z kolei multiinstrumentalista – Piotr Pawłowski kreuje niezwykłe dźwiękowe przestrzenie, w które wciąż wsłuchuję się z wielką uwagą, za każdym razem odkrywając dla siebie coś nowego. Czymże jednak byłby ten artystyczny twór bez duszy – Darka Duszy… Jego poetycka erudycja pozwala zagłębić się w te często nieoczywiste teksty, które niejednokrotnie skłaniają do wielu refleksji. No właśnie, wszakże nie ma w sztuce nic piękniejszego niż refleksje, wywoływane przez dźwięki w połączeniu ze słowami. Niecierpliwie czekam na debiutancką płytę projektu BUKOVSKY, po cichu licząc na jej barwny eklektyzm w najlepszym tego słowa znaczeniu.