Doznanie punk rockowej ekspresji
Ostatnio miałam wielką przyjemność uczestniczyć w wyjątkowym koncercie. Odbył się on 24. lipca w warszawskim VooDoo Clubie, a w roli wykonawców wystąpiły legendy polskiego punk rocka – zespoły Deuter i TZN Xenna. Całe wydarzenie było hołdem złożonym wybitnemu muzykowi, zmarłemu pod koniec ubiegłego roku – Pawłowi Kelnerowi Rozwadowskiemu.
Zanim zabrzmiały utwory grupy Deuter w intrygujących, wokalnych odsłonach, sceną zawładnęła TZN Xenna. Podczas tego występu szczególnie ujęła mnie ekspresja wokalisty – Krzysztofa Zygzaka Chojnackiego, jak również pełne nieziemskiego kolorytu brzmienie basu Krzysztofa Pankiewicza, obdarzonego ogromną muzyczną wrażliwością. To na jego mrocznej, ascetycznej solówce w premierowym utworze, zatytułowanym Wojna, uważnie zawiesiłam ucho, kontemplując każdy dźwięk. Warsztat oraz nienaganna dykcja wokalisty ujęły mnie z kolei w utworze Guma, w którym tytułowy wyraz efektownie rozkwitał za sprawą wielokrotnych powtórzeń. Najbardziej emocjonalnymi momentami koncertu były moim zdaniem wykonania utworów Święty szczyt oraz Dzieci z brudnej ulicy. Ten pierwszy, przed laty spopularyzowany przez zespoły Deadlock i Kryzys, zaintrygował mnie przede wszystkim żarliwością szybkiego tempa. Po skończonej piosence w ramach wartkiej narracji wokalista utożsamił obecnego w tekście „pana złego” z osobą, która przyczyniła się do śmierci jednego z najbliższych mi twórców – Roberta Brylewskiego. Zresztą nie ma przypadków, wszakże Robert Brylewski wielokrotnie wykonywał rzeczony Święty szczyt z zespołem Kryzys. Z kolei Dzieci z brudnej ulicy poruszyły mnie bezgranicznym smutkiem, spotęgowanym niewiarygodną śpiewnością partii wokalnej.
Koncert zespołu Deuter był pięknym hołdem, złożonym (jak już wspomniałam) Pawłowi Kelnerowi Rozwadowskiemu. Usłyszeliśmy muzyków, stanowiących ostatni skład Deuteru, grających synchronicznie niczym jeden organizm. Ponadto, aurę brzmieniową wspaniale upiększył saksofonista – Marcin Wieczorek. W roli wokalistów wystąpili natomiast: wspomniany wcześniej Krzysztof Zygzak Chojnacki, legendarny punkrockowiec z krwi i kości – Piotr Ślesicki, jak również znakomita aktorka, a prywatnie partnerka Pawła Kelnera Rozwadowskiego – Agnieszka Wosińska. Opisywany koncert obfitował w piękne, dźwiękowe chwile. Kompozycja Człowiek z żelaza urzekła mnie orientalnymi, saksofonowymi solówkami, a także łagodną, wokalną dźwięcznością Krzysztofa Zygzaka Chojnackiego, szczególnie słyszalną w słowach: „parę lat”. Charakterystyczną cechą utworu Gender Yoga był niezwykle przystępny motyw saksofonu, rozbrzmiewający pomiędzy wokalnymi epizodami Agnieszki Wosińskiej. Wokalistka poruszyła mnie do głębi imponującym warsztatem, żarliwością przekazu, gardłową chrypką i dynamiką swego głosu. Gdzieniegdzie w opisywanym utworze pobrzmiewały także efektowne, perkusyjne wystrzały. Piosenka Jak długo będą gadać bzdury stanowiła popis wokalny całej trójki solistów. Krzysztof Zygzak Chojnacki świadomie balansował pomiędzy subtelną łagodnością a iście rockową ostrością, Piotr Ślesicki zabrzmiał gardłowo, szlachetnie oraz emocjonalnie, a Agnieszka Wosińska dobarwiła utwór dźwiękami w wysokim rejestrze, często dorabiając wielogłosowe harmonie do głównej melodii. Saksofon ujął mnie tutaj natomiast z lekka jazzującymi dźwiękami. Pełnia wokalnych możliwości Agnieszki Wosińskiej rozkwitła całą paletą barw w utworze Szara masa. Znów dały tu o sobie znać przeszywające, lekko zachrypnięte dźwięki w wysokim rejestrze. Czasem jednak wokalistka wykonywała nieco bardziej oszczędne w środkach melodie. Tak było w przypadku piosenki Pięści władzy, do której wyjątkowo tekstu nie napisał Paweł Kelner Rozwadowski. Tym razem mamy do czynienia z wierszem wspaniałego artysty, literata i poety – Grzegorza Wróblewskiego. W wersji ozdobionej żeńskim pierwiastkiem Agnieszki Wosińskiej słychać buntowniczy krzyk, chęć zmiany zastanej rzeczywistości. Powyższa rzeczywistość krzyczała jednak do nas jeszcze głośniej podczas mojego ukochanego momentu koncertu – utworu Koło niemocy. Agnieszka Wosińska śpiewała tutaj całą sobą, wrzeszcząc buntowniczo, iż „koło niemocy to rak, który nas toczy”. Mocne słowa, ale jakże do bólu prawdziwe. Nie mogło podczas tak szczególnego koncertu zabraknąć największych przebojów zespołu Deuter. Pojawiło się więc Nie ma ciszy w bloku, pełne kunsztownej, wokalnej rytmiczności, spiętej łagodną, emocjonalną, bluesową klamrą w partii gitary. Wzruszającym momentem była równie legendarna Piosenka o mojej generacji, fascynująca spójnością wokalnych współbrzmień, szlachetnością zwięzłych epizodów trojga solistów oraz chwytającą za serce melodyjnością. Do tego wszystkiego przekaz słowny, w którym mowa o generacji sprzed lat, współczesnej autorowi słów, jednakże ów tekst niestety ani trochę nie stracił na aktualności. Poruszył mnie także do głębi moment, gdy wokaliści wespół z publicznością wykonali fragment piosenki Dusza w podróży zespołu Izrael, do której słowa też napisał Paweł Kelner Rozwadowski.
Koncert Tribute to Kelner, w ramach którego na scenie warszawskiego VooDoo Clubu zaprezentowały się zespoły Deuter i TZN Xenna poruszył mnie niepowtarzalną, punk rockową ekspresją, pełną żarliwości przekazu oraz precyzji wykonawczej. TZN Xenna ujęła mnie szaleńczym napędem i motoryką, momentami pozbawioną synchronu, jednakże przepełnioną emocjonalnym przekazem. Z kolei Deuter to precyzja wykonawcza, a wartość dodaną stanowili charyzmatyczni wokaliści – Agnieszka Wosińska, Krzysztof Zygzak Chojnacki oraz Piotr Ślesicki, a także orientalne, lekko jazzujące, a czasami wręcz dynamicznie klaksonowe solówki saksofonu Marcina Wieczorka. Dzięki tak pięknym inicjatywom, muzyka tworzona przez Kelnera wciąż żyje i bardzo bym chciała, by stanowiła dźwiękową inspirację nie tylko dla mojej generacji, lecz także dla przyszłych pokoleń.