W dzisiejszym wpisie pragnę upamiętnić zmarłego przed tygodniem Romualda Lipkę – kompozytora i multiinstrumentalistę. Postanowiłam więc wybrać z jego przepastnej twórczości pięć kompozycji, które szczególnie zapadły mi w pamięć. Aby ułatwić sobie to zadanie, skoncentruję się na utworach skomponowanych dla Budki Suflera, gdyż to właśnie z tym zespołem Romuald Lipko jest najsilniej kojarzony.
Rozpocznę od prawdziwej klasyki rocka z elementami bluesa, a mianowicie od jednej z najstarszych piosenek skomponowanych przez Romualda Lipkę. Memu miastu na do widzenia zostało wydane w 1982 roku na płycie Za ostatni grosz, a w roli wokalisty występował wówczas z Budką Suflera Romuald Czystaw, obdarzony łagodnym, aczkolwiek lekko zachrypniętym głosem. Kompozycja ta zachwyca mnie bluesową melancholią, obecną w sentymentalnym tekście autorstwa Adama Sikorskiego. W warstwie literackiej został tu przedstawiony ostatni twórczy akt artysty, który symbolicznie zamyka drzwi swojej kariery. Jeśli chodzi o oprawę muzyczną tej piosenki, na uwagę zasługują błyskotliwe, bluesowo rozedrgane i ekspresyjne gitarowe solówki występującego tu gościnnie Jana Borysewicza, jak również surowa, pełna rockowej energii sekcja rytmiczna. Trudno też przejść obojętnie obok wokalu Romualda Czystawa – w zwrotkach ciepłego i łagodnego, w refrenie natomiast mocniejszego, eksponującego długie dźwięki w wysokim rejestrze.
Zanim przejdę do utworów ozdobionych wokalnie przez Krzysztofa Cugowskiego, pochylę się nad piosenką Czas ołowiu, którą niezwykle emocjonalnie wyśpiewał Felicjan Andrzejczak. Poetycki tekst Marka Dudkiewicza opowiada o zmarłych (najczęściej w tragicznych okolicznościach) ludziach ze świata muzyki i filmu. Niestety, ta lista sukcesywnie się powiększa i wciąż odchodzi coraz więcej osób zasłużonych dla kultury. Ów tekst nabiera zresztą nowego znaczenia także w kontekście śmierci nieodżałowanego Romualda Lipki. Sugestywny przekaz słów wzmaga tu niepokojąca muzyka, pełna dźwięcznych, klawiszowych solówek. Głos Felicjana Andrzejczaka brzmi natomiast melancholijnie i lekko gardłowo, a ciekawym zabiegiem jest filtr, nałożony na wokal w drugiej zwrotce, przez który słyszalny jest on jakby przez megafon, lekko za mgłą. Szczególnie porusza mnie w tej kompozycji instrumentalna przygrywka pomiędzy drugą zwrotką a refrenem, która jednocześnie stanowi zwieńczenie utworu. Na tle opartej na jednym dźwięku, jakby zapętlonej i trwającej w nieskończoność partii gitary, rozbrzmiewają subtelne, choć niepozbawione szczypty mroku melodie instrumentu klawiszowego, które stanowią niezwykle śpiewny kontrapunkt względem wpadającej w ucho linii melodycznej wokalu.
Cały mój zgiełk jest kolejnym bliskim mi utworem w dyskografii Budki Suflera. Pochodzi on z albumu Czas czekania, czas olśnienia wydanego w 1984 roku. Tekst autorstwa perkusisty zespołu – Tomasza Zeliszewskiego opowiada o adrenalinie, jaka towarzyszy muzykom w momencie zawodowego spełnienia, o sile, jaką daje im pozytywny odbiór ze strony publiczności, wreszcie o chęci trwania na estradowym piedestale po to, by robić to, co się kocha. Piosenka ta jest niezwykle złożona muzycznie, a jej wielobarwność porusza mnie już od pierwszych dźwięków charakterystycznie stłumionej gitary. Tutaj także wręcz roi się od łagodnych, klawiszowych współbrzmień oraz surowo pulsującej sekcji rytmicznej, na pierwszym planie słyszalny jest jednak wokal Krzysztofa Cugowskiego. Charakteryzuje go siła, emocjonalne rozedrganie, eksponujące długie, charakterystycznie zachrypnięte dźwięki w wysokim rejestrze. Brzmią one bardzo pewnie i efektownie, a wokalista posługuje się swym głosem niczym instrumentem, zna go jak własną kieszeń. Fenomen wokalu Cugowskiego to w mojej opinii właśnie niebywała ekspresja, a z drugiej strony lekkość wydobywania z siebie długich i rozwibrowanych dźwięków.
Nowa Wieża Babel to piosenka pochodząca z najbardziej komercyjnej płyty w dorobku Budki Suflera, zatytułowanej Nic nie boli tak, jak życie. Autorem jej tekstu jest znakomity poeta polskiej piosenki – Andrzej Mogielnicki. W utworze tym przedstawił on wizję jednostki zaspokajającej swe ambicje w zmotoryzowanym świecie pełnym zarówno cudów technologicznych, jak i ludzkiego niezrozumienia, będącego jedną z konsekwencji ciągłego dążenia do postępowości. Ta literacka analogia do biblijnej Wieży Babel została ubrana w niezwykle efektowną szatę muzyczną, pełną lirycznych współbrzmień instrumentów smyczkowych, eterycznych, kobiecych chórków i ruchliwego wokalu Krzysztofa Cugowskiego. Wykonuje on w owej piosence urzekające melizmaty, czyli szybkie ozdobniki oparte na samogłoskach, najsilniej słyszalne przy powtórzeniu słów „coraz dalej” w pierwszym refrenie, jak również w ostatnim, kulminacyjnym słowie „stąd”.
Muzykę do piątego utworu na mojej liście wykreował Romuald Lipko wraz z Krzysztofem Cugowskim, z kolei za tekst ponownie odpowiada Andrzej Mogielnicki. Jest nim Błękitna arka, pochodząca z albumu Bal wszystkich świętych wydanego w 2000 roku. Tekst mówi o ludzkim niezrozumieniu na tle rasowym i religijnym, dążąc w refrenie do uniwersalnej puenty, iż można mieć swoje racje, ale przede wszystkim należy umieć pięknie się różnić. Już od pierwszych, równomiernych uderzeń perkusji mamy tu do czynienia z ekspresyjną rockową balladą. Całość upiększają ostre, gitarowo-klawiszowe solówki, a Krzysztof Cugowski ukazuje pełnię nadzwyczajnych wokalnych możliwości, w zwrotkach snując muzyczną opowieść niskim głosem, by w refrenie ozdobić swą partię ruchliwymi, krótkimi melizmatami oraz ostrymi, zachrypniętymi i długimi dźwiękami
Romuald Lipko to w mojej opinii mistrz przebojowych, wpadających w ucho melodii, jak również znakomity multiinstrumentalista. Najsilniej zapisał się na kartach historii muzyki popularnej jako członek Budki Suflera, nie należy jednak zapominać o jego współpracy z takimi wokalistkami jak Anna Jantar, Izabela Trojanowska, Urszula czy Zdzisława Sośnicka. Przedstawiłam pięć ważnych dla mnie utworów w dorobku Budki Suflera i już żałuję, że o tylu ciekawych piosenkach nie wspomniałam ani słowa. Pominęłam choćby wielki przebój – Jest taki samotny dom, czy pełną muzycznej żarliwości Pieśń niepokorną, jednak moim celem było po części przedstawić trzy wokalne osobowości grupy – Krzysztofa Cugowskiego, Felicjana Andrzejczaka oraz Romualda Czystawa, a poza tym nie chciałam, by mój piosenkowy wybór od początku do końca wydawał się oczywisty. Mam wielką nadzieję, że niezliczona ilość ponadczasowych kompozycji Romualda Lipki wciąż będzie odkrywana przez nowe pokolenia słuchaczy i że doczeka się jeszcze wielu szlachetnych interpretacji stworzonych przez utalentowanych wokalnie wykonawców.