Doznanie smutku Kate Bush
Płyty

Doznanie potęgującego się smutku

16 stycznia 2019
Przychodzę do Was z recenzją płyty z lat 80., którą kupiłam sobie dopiero ostatnio. Specjalnie nabyłam jedno z jej pierwszych wydań, a nie album zremasterowany. Remastery od pewnego czasu brzmią niezwykle płasko; pełnię odbioru zakłóca zbyt duża ilość wysokich częstotliwości.

Przedstawiam Kate Bush i płytę The Dreaming, która moim zdaniem jest jedną z najciekawszych w dorobku wokalistki. Twórczość Kate Bush odkryłam stosunkowo niedawno – około sześć lat temu. Wcześniej szanowałam ją głównie za dostarczanie muzycznych inspiracji moim wówczas ulubionym wykonawczyniom: Florence Welch, Tori Amos, czy z polskiego podwórka: Gabie KulceMeli Koteluk. Z upływem lat zmieniłam jednak swoje upodobania i obecnie częściej sięgam po muzykę Bush, niż wszystkich wspomnianych wokalistek. Zanim przejdę do konkretów, dopowiem jeszcze, że celowo nie poświęcam uwagi najbardziej komercyjnemu albumowi artystki – Hounds of Love. Dla mnie większa muzyczna odkrywczość cechuje właśnie The Dreaming.

Choć album jest wyjątkowo złożony muzycznie, posiada zaledwie dziesięć utworów. Każdy z nich ma przy tym ogromne znaczenie dla kształtu całości. Już sam początek, czyli Sat in Your LapThere Goes a Tenner, to przede wszystkim motoryka (stały, wyrazisty rytm) połączona z piękną, niezwykle kunsztownie wykonaną melodią.

Kate Bush płynnie operuje rejestrami; od tych niskich, ciemnych, aż do – typowych dla jej głosu – wysokich i lekko zachrypniętych.

Już od pierwszych dźwięków płyty daje o sobie znać jej elektroniczne brzmienie, choć nie jest ono typowo dyskotekowe, jak to zazwyczaj w latach 80. Tutaj elektronika potęguje efekt kolorystyczny i stanowi znakomite tło względem pięknych melodii.

Kolejny przystanek w tej fascynującej podróży to mój ulubiony utwór, trwający ponad pięć minut Pull Out the Pin. W tej piosence oprócz prześlicznej melodii, łagodnie wyśpiewywanej przez wokalistkę, rzucają się w uszy ostre współbrzmienia, wyeksponowane w partiach kontrabasu oraz gitary elektrycznej. Idąc dalej, pod numerem 4. pojawia się pozornie lekki walczyk Suspended in Gaffa. Dlaczego jego zwiewność to tylko pozory? Niezwykle równy rytm kontrastuje bowiem z ambitną (choć może nieco trudną w odbiorze) melodią. Moim zdaniem jednak to właśnie w tych nieoczywistych melodiach tkwi pomysłowość, kunszt i siła całej płyty.

W piosence Leave it Open drażnił mnie początkowo elektroniczny efekt nałożony na głos wokalistki. Muszę jednak przyznać, że z czasem nawet go polubiłam i dostrzegłam jego walory kolorystyczne, zapobiegające monotonii albumu. Z kolei utwór tytułowy jest niezwykle mroczny, a ów nastrój potęgują z jednej strony dwa etniczne instrumenty (didgeridoo i bullroarer), z drugiej natomiast równomierne, spazmatyczne oddechy, prawdopodobnie nagrane przez samą Kate Bush i dodatkowo przetworzone elektronicznie.

Egzotyczny klimat, inspirowany muzyką irlandzką i uwydatniony m.in. dzięki użyciu irlandzkiej odmiany dud (uilleann pipes), to specjalność kompozycji Night of the Swallow. Przy tej piosence zaczęłam odczuwać potęgujący się smutek całego albumu. Kolejne utwory tylko utrwalały to wrażenie: wybrzmiało hipnotyzująco subtelne All the Love oraz Houdini, gdzie Kate Bush śpiewa tak rozdzierająco i histerycznie, jakby wykonywała swą partię przez łzy. Owo rozedrganie wzmagają także niezwykle melancholijne solówki instrumentów smyczkowych, wykonane z prostotą, ale w sposób tak emocjonalny, że naprawdę trudno o nich zapomnieć.

Przyszedł czas na schyłek tej bogatej w doznania podróży – kulminacyjne, wieńczące album Get Out of My House. Wokalistka nadal śpiewa w podobnym stylu, choć już nie przez łzy, raczej jakby rozdzierający smutek ustąpił miejsca wściekłości.

Uważam, że The Dreaming to największe osiągnięcie fonograficzne Kate Bush. Na tym smutnym i mrocznym albumie wokalistka ujawnia się zresztą także jako jego producentka.

Chociaż od premiery tego wydawnictwa minęło już trzydzieści sześć lat, czuję że jego ponadczasowość wciąż ma szansę zabierać w piękną, muzyczną podróż kolejne pokolenia słuchaczy.

TAGS
Agata Zakrzewska
Warszawa, PL

Muzyka jest moją największą pasją, gdyż żyję nią jako słuchaczka, ale też wokalistka, wykonując przede wszystkim piosenkę literacką i poezję śpiewaną z własnym akompaniamentem fortepianowym. Cenię piękne i mądre teksty, zwłaszcza Młynarskiego, Osieckiej czy Kofty.