Doznanie niebiańskich dźwięków
Dziś napiszę o płycie niebiańskiej: o The Celestial Hawk Keitha Jarretta. Już sam jej tytuł w tłumaczeniu na polski to Niebiański Jastrząb, co brzmi trochę jak oksymoron.
Jastrząb, jako ptak drapieżny, nie kojarzy się raczej z niebiańską delikatnością, podobnie jak płynna, melodyjna muzyka zawarta na płycie Jarretta jest raczej przeciwieństwem ostrości i drapieżności. Wprawdzie pojawiają się czasem ekspresyjne solówki instrumentów dętych blaszanych, ale pełnią one wyłącznie funkcję przystanków pomiędzy przestrzennymi, lirycznymi melodiami. Dlaczego postanowiłam napisać o tym albumie? Choć nie jest zbyt popularny, w mojej kolekcji płyt stoi na honorowym miejscu. Co ciekawe, tak jak zrecenzowana przeze mnie wcześniej płyta Kate Bush, to wydawnictwo także pochodzi z lat 80., a konkretnie z 1980 roku.
Materiał albumu stanowi tylko jedna kompozycja, przeznaczona na fortepian z towarzyszeniem orkiestry symfonicznej oraz perkusji. W roli solisty występuje oczywiście kompozytor, czyli sam Keith Jarrett. Dodam, że to ani pierwszy, ani ostatni mariaż Jarretta z orkiestrą symfoniczną, w mojej opinii jednak najlepszy. Dzieło zbudowane jest z trzech części.
Niebiański klimat dostrzegam już od pierwszych dźwięków fortepianu: są łagodne, perliste i utrzymane w wysokim rejestrze.
Ową subtelność potęgują także równomierne, choć niezwykle delikatne uderzenia perkusji. Ilekroć słucham albumu The Celestial Hawk, zastanawiam się, jak wiele duchów chlubnej muzycznej przeszłości w nim wybrzmiewa. W melodiach fortepianowych odzywają się echa romantycznej pianistyki spod znaku Chopina oraz Schumanna, we fragmentach granych przez smyczki i instrumenty dęte drewniane również ujawnia się romantyzm, który osobiście kojarzę bardziej z symfoniami Johannesa Brahmsa. Nie brakuje także nawiązań do muzyki bardziej współczesnej Jarrettowi; to reminiscencje George’a Gershwina, hałaśliwie i ekspresyjnie wydobyte z instrumentów dętych blaszanych.
Gdyby jednak cała kompozycja była jedynie zlepkiem różnorodnych inspiracji, może nie zapadłaby mi w pamięć aż tak głęboko. Wszystkie muzyczne nawiązania zostały bowiem przefiltrowane przez kompozytorsko-wykonawczą wrażliwość Jarretta. Wsłuchując się w owe dźwięki, zwłaszcza lekko jazzujące solówki fortepianowe, dostrzeżemy zresztą podobieństwa do innych jego dzieł. Swój nietuzinkowy indywidualizm, twórca ujawnił między innymi we wieńczącej część pierwszą kadencji (wirtuozowskim, solowym i kulminacyjnym fragmencie eksponującym umiejętności techniczne solisty).
Druga część utworu zaczyna się delikatnie, ale i w niej nie brakuje ekspresyjnych, gershwinowskich elementów w partiach instrumentów dętych blaszanych. Tu również pojawia się wiele niebiańskich, wzruszających melodii, jakby żywcem wyciągniętych z muzyki XIX wieku. Ostatnia część to rodzaj podsumowania, w którym zawierają się najpiękniejsze kantyleny (śpiewne melodie), znane z poprzednich fragmentów. Z nowych nawiązań dostrzegam tu klasyczną mozartowską lekkość, obecną najsilniej w partiach instrumentów smyczkowych oraz dętych blaszanych.
Moim zdaniem The Celestial Hawk to najpiękniejsza kompozycja w dorobku Keitha Jarretta, pełna subtelnej muzyki, nawiązującej do tego, co w przeszłości było najpiękniejsze. Jednocześnie aż roi się w tych dźwiękach od oryginalnych pomysłów, rozwijanych przez kompozytora zarówno na wcześniejszych, jak i kolejnych albumach. To właśnie z takiej różnorodności powstają najpiękniejsze muzyczne arcydzieła. Jeśli zaś chodzi o mnie, wiem, że te niezwykle zapadające w pamięć melodie pozostaną ze mną już na zawsze.