Muzycy

Doznanie magii szlachetnych wspomnień

23 maja 2019
Dziś sięgnę pamięcią do lat 2004–2005, czyli czasów, gdy dopiero zaczynałam świadomie słuchać muzyki. Właśnie wtedy moim sercem zawładnął Czarny Anioł polskiej sceny, wielka krakowska artystka – Ewa Demarczyk. Kiedy ostatnio wróciłam do jej dwóch wspaniałych płyt, zdałam sobie sprawę, że nic się nie zmieniło, ponieważ Ewa Demarczyk była, jest i będzie jedyną w swoim rodzaju osobowością rodzimej estrady.

Talent wokalny to wielki dar, który ta wspaniała artystka otrzymała od losu. Warto podkreślić jej perfekcyjną dykcję, ekspresyjne i płynne przejścia od krzyku do śpiewu, niezwykle chwytającą za serce interpretację tekstów, jak również przemyślany wizerunek sceniczny. Nie należy jednak zapominać, że sukces ma wielu ojców, a ja w tym przypadku pozwolę sobie wymienić dwóch. To kompozytorzy – Zygmunt KoniecznyAndrzej Zarycki. Właśnie za sprawą m.in. ich muzycznych wyobraźni, piosenki Ewy Demarczyk mają w sobie tak wielki ładunek emocjonalny.

Wydaje mi się, że najtrwalej w pamięci odbiorców zakorzeniły się utwory z muzyką Zygmunta Koniecznego. Mam tu na myśli znakomitą, debiutancką płytę wokalistki z 1967 roku, zatytułowaną Ewa Demarczyk śpiewa piosenki Zygmunta Koniecznego. Właśnie na tym albumie, ów kompozytorsko-wykonawczy duet spopularyzował polską poezję. Przyznam, że osobiście nie wyobrażam sobie Karuzeli z madonnami autorstwa Mirona Białoszewskiego bez motorycznej oprawy muzycznej Zygmunta Koniecznego. Skumulowany tekst ani przez moment nie traci tu swej rytmiczności, w czym niewątpliwą zasługę ma imponująca dykcja wokalistki. Nie potrafię sobie także już wyobrazić tuwimowskiego Grande Valse Brillante bez błyskotliwie tanecznej muzyki wspaniałego krakowskiego kompozytora. To zresztą niejedyny mariaż Koniecznego z Tuwimem, bo te same słowa mogę napisać o na wskroś aktorskiej i nostalgicznej piosence Tomaszów. Z kolei bezkresny smutek twórca wyraził w Wierszach wojennych do słów Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. Tu od zawsze porażał mnie kontrast pomiędzy marszowymi, wręcz fanfarowymi fragmentami chóralno-perkusyjnymi, a tęskną, liryczną melodią, rozwijającą się od słów: „Jeno wyjmij mi z tych oczu”. Skoro piszę o muzyce Zygmunta Koniecznego, muszę przywołać moją ulubioną jego kompozycję. To Taki pejzaż, który mnie szczególnie zachwyca w wersji koncertowej, zarejestrowanej na płycie Live z 1982 roku. Moim zdaniem, Ewa Demarczyk w tym wykonaniu wyraziła wszystko, rozwijając wokalną opowieść od szeptu do krzyku, emocjonalnie i kunsztownie rozwibrowując pojedyncze głoski. Z kolei w warstwie instrumentalnej, artystce towarzyszy oszczędny akompaniament z pierwszoplanową rolą fortepianu, grającego rozłożone akordy arpeggio (w stylu harfy).

Drugi ważny kompozytor tworzący dla Ewy Demarczyk to Andrzej Zarycki. Dla mnie w tej muzyce jest słowiańskość, liryzm i tęsknota. Szczególnie słychać je w melodyjnym walczyku Babuni do wiersza Mariny Cwietajewej oraz w wirtuozowskim Skrzypku Hercowiczu do słów Osipa Mandelsztama w tłumaczeniu Wiktora Woroszylskiego. Ów wszechstronny kompozytor pokazał jednak w swych utworach także tę bardziej ekspresyjną stronę. Warto tu podkreślić niezwykle zróżnicowaną nastrojowo piosenkę Panna śnieżna, gdzie Ewa Demarczyk, pośród ostrych fortepianowych współbrzmień, wokalnie lawiruje na pograniczu śpiewu i rozdzierającego krzyku. Z kolei utworem, za który szczególnie podziwiam dorobek kompozytorski Andrzeja Zaryckiego jest Ballada o cudownych narodzinach Bolesława Krzywoustego. Tutaj zwiewna, stylizowana na dawne czasy muzyka znakomicie współgra z pozornie niepiosenkowym fragmentem kroniki Galla Anonima.

Kiedy tak ostatnio wsłuchiwałam się w piosenki Ewy Demarczyk, zarówno autorstwa Koniecznego, jak i Zaryckiego, zwróciłam także baczną uwagę na wykonawcze dopracowanie wszystkich kompozycji. Muzycy akompaniujący wokalistce, z niebywałą precyzją podążali za każdym jej słowem. Wszelkie zmiany dynamiki (siły natężenia dźwięku), agogiki (tempa) są w tych utworach wymierzone wręcz z matematyczną precyzją. Przyznam, że chciałabym częściej słyszeć w piosenkach tak wysoką kulturę akompaniamentu.

Ewa Demarczyk to wokalistka, interpretatorka poetyckich tekstów, kreatorka piosenkowych spektakli, a dla mnie po prostu pierwsza, świadoma inspiracja muzyczna. W jej piosenkach kryją się moje najskrytsze wspomnienia. Przez lata doczekała się także wielu odtwórców, a jeden z nich szczególnie mnie porusza. To Janusz Radek, który w 2004 roku nagrał płytę Serwus Madonna z piosenkami opisywanej artystki. Pokazał on wówczas, że przy pomocy daru przekazywania emocji oraz własnych pomysłów aranżacyjnych można nawet w utworach nieswojego autorstwa wyrazić siebie. Moim zdaniem jednak, oryginał jest tylko jeden i może to dobrze, że Ewa Demarczyk nagrała tak mało płyt i zniknęła z życia artystycznego, bo czasem po prostu… mniej znaczy więcej!

TAGS
Agata Zakrzewska
Warszawa, PL

Muzyka jest moją największą pasją, gdyż żyję nią jako słuchaczka, ale też wokalistka, wykonując przede wszystkim piosenkę literacką i poezję śpiewaną z własnym akompaniamentem fortepianowym. Cenię piękne i mądre teksty, zwłaszcza Młynarskiego, Osieckiej czy Kofty.