Doznanie Afangardy najwyższych lotów
Na wstępie muszę wyjaśnić stworzony przeze mnie neologizm, obecny w tytule dzisiejszego wpisu. Otóż, najnowszą płytę zespołu Morświn, zatytułowaną Rewolucjaaa, określiłam prywatnie mianem Afangardy, bowiem unosi się nad nią duch awangardowych poszukiwań muzycznych, jak również Roberta Brylewskiego, przez lata posługującego się pseudonimem Afa. Przed Wami zatem prawdziwa, dźwiękowa Rewolucjaaa.
Album zespołu Morświn to siedem utworów, z których każdy zafascynował mnie swoim brzmieniem. Hipnotyzujące połączenie tajemniczych dźwięków gitary basowej Małgorzaty Tekiel, śpiewnych solówek saksofonu Pauliny Owczarek oraz melorecytacyjnych partii wokalnych autora wszystkich tekstów – Marcina Świetlickiego tworzy absolutnie nową jakość. Trochę niekonwencjonalnie rozpocznę moją recenzję od owego ducha Afy, czyli Roberta Brylewskiego. Opisywana kompozycja od jego inicjałów nosi tytuł RB i jest hołdem złożonym temu wybitnemu twórcy, a zarazem opisem ostatniego spotkania Marcina Świetlickiego z Robertem Brylewskim właśnie. Paulina Owczarek przy akompaniamencie mrocznych dźwięków basu wykonuje tutaj bodaj najbardziej śpiewną, saksofonową melodię na całym albumie Rewolucjaaa. Owa melodyjność udzieliła się tu w mojej opinii także Marcinowi Świetlickiemu, który nie porzucił wprawdzie swojego środka ekspresji – melorecytacji, jednakże można z jego dźwięków złożyć urokliwą, chwytającą za serce melodię. Zachwyca mnie tu także równomierny niczym tykanie zegara, perkusyjny puls. Z kolei tekstowo nie mogę przejść obojętnie obok wielowymiarowego wykrzyknienia: „jestem sam w zespole”. W kontekście tego utworu warto również wspomnieć o łagodnej melodii wokalnej Roberta Brylewskiego, którego wysamplowany głos zrósł się z kompozycją RB nierozerwalnie. Kulminacja opisywanego utworu naprzemiennie zachwyca mnie śpiewnością oraz szorstką niczym papier ścierny, awangardową ostrością. Moim drugim faworytem jest najdłuższa kompozycja na płycie, zatytułowana tak, jak cały album – Rewolucjaaa. Formalnie słyszymy tu dzieło złożone z kilku części, czyli tzw. suitę. Literackie opisy rewolucji, obecne w melorecytacji Marcina Świetlickiego, albo są łagodne i balansują na pograniczu szeptu, albo zaskakują swoją ekspresją. Tytułowe słowo zresztą niejednokrotnie zostało tu ozdobione barwnym wyeksponowaniem głoski „r”. Instrumentalnie, z wielką uwagą wsłuchuję się tu w gęste, dźwiękowe warstwy, bowiem w owej kompozycji wzięło udział wielu muzyków. Jest tu więc wszystko – łagodne współbrzmienia instrumentów smyczkowych, szorstkie ozdobniki trąbki, wytworny, jazzujący fortepian, a nawet odgłosy zwierząt. Ponadto, jako fanka Beatlesów nie mogłam się nie uśmiechnąć, gdy usłyszałam urocze, tekstowe nawiązanie do jednej z najpiękniejszych rewolucji w historii muzyki, czyli do utworu Revolution 9 wielkiej czwórki z Liverpoolu.
Prawdziwa sztuka to taka, która komentuje obecną rzeczywistość. Celnym opisem w tym względzie jest utwór Polska 9, w którym muzycznie zachwyca mnie powtarzalny motyw na słowach „o taką Polskę”. Urokliwym detalem wykonawczym jest też udźwięcznienie głoski „b” w słowie „drób”. Niektórych tekstów wręcz nie należy interpretować, zatem jeśli chcecie wiedzieć, jaka Polska jawi się Marcinowi Świetlickiemu, po prostu posłuchajcie tego niezwykłego utworu. Muzycznie fascynuje mnie w nim iście orientalna, saksofonowa kulminacja. Gdy słucham z kolei warstwy słownej piosenki Mowa nienawiści stwierdzam, że ludzka zawziętość to niestety bardzo częste zjawisko w dzisiejszych czasach, w związku z tym ów tekst wręcz poraża swym uniwersalizmem. Warstwa muzyczna ujmuje mnie spazmatycznie poszarpanymi dźwiękami basu, w zwieńczeniu zdublowanymi przez saksofon, zaskakujący lekko zapowietrzoną, matową barwą. Ów synchron powyższych instrumentów ma swoją kontynuację w następującym po Mowie nienawiści utworze Stary skończony. Nie jest on literacko pozbawiony personalnego kontekstu, bowiem opowiada o obelgach wygłoszonych pod adresem autora tekstu przez pewną kobietę, która pozostała anonimowa. W warstwie instrumentalnej natomiast słyszę tu awangardowe poszukiwania w postaci frapujących, zgrzytliwych pisków saksofonu. Opisywana piosenka to dla mnie perfekcyjna zgodność niskich dźwięków basu, środkowych częstotliwości melorecytacji Marcina Świetlickiego oraz wysokiego, zgrzytliwego rejestru saksofonu. Czasem jednak, Paulina Owczarek potrafi zaczarować melodyjną śpiewnością ze szczyptą orientalizmu.
Trudno pominąć dwie, dramatyczne w swym wyrazie miniaturki, obecne na albumie Rewolucjaaa. Pierwsza nosi tytuł Nieuf. Słyszymy w niej pełne grozy i mroku powtarzane dźwięki basu. Marcin Świetlicki wykrzykuje słowo „nieuf” z charakterystyczną, ekspresyjną chrypką. Swoją drogą, byłoby cudownie, gdyby słowo „nieuf” weszło do kanonu języka polskiego jako neologizm, oznaczający osobę niegodną zaufania. Niskie rejestry saksofonu cechuje subtelność, natomiast w kulminacji powyższy instrument przeniósł mnie w inny wymiar za sprawą wykwintnego ozdobnika. Spraw ostatecznych dotyczy z kolei kompozycja Tyk tyk. Dramatyzm nabudowuje tu gitara basowa, a wokalista melancholijnie wzdycha, spokojnie wypowiadając filozoficzne słowa: „wzmożona aktywność tuż przed końcem wszelkiej aktywności”. Hipnotyzująca partia basu Małgorzaty Tekiel znakomicie koresponduje tutaj z onomatopeicznym odmierzaniem czasu przez Marcina Świetlickiego.
Płyta Rewolucjaaa zespołu Morświn to Afangarda z prawdziwego zdarzenia. Swą obecność wzruszająco zaznaczył na niej Afa, czyli Robert Brylewski, natomiast szeroko pojęta awangarda rozświetla te dźwięki za sprawą oryginalnych, brzmieniowych pomysłów. Marcin Świetlicki emocjonalnie i ekspresyjnie melorecytuje słowa swojego autorstwa, motywy basu Małgorzaty Tekiel zapewniają tej muzyce szczyptę mroku i ostrości, natomiast saksofonowe melodie Pauliny Owczarek cechuje naprzemiennie orientalna śpiewność oraz zgrzytliwe, frapujące współbrzmienia w wysokim rejestrze. To absolutna rewelacjaaa oraz Rewolucjaaa najwyższych lotów, dajmy się zatem jej ponieść!