Koncerty

Doznanie niekończących się melodii

2 maja 2019
Dziś znowu powrócę do minimalizmu, czyli mojego ukochanego nurtu klasycznej muzyki współczesnej XX wieku. Napiszę więc o twórczości niszowej i niekomercyjnej, która jednak dostarczyła mi na tyle niespotykanych emocji, że trudno jest mi je porównać z jakimikolwiek wcześniejszymi doznaniami koncertowymi.

Po raz pierwszy bowiem usłyszałam na żywo muzykę holenderskiego kompozytora – Simeona ten Holta, w dodatku wykonaną w jego rodzinnym kraju. Twórca ten jest mi szczególnie bliski, bo to właśnie śpiewności jego muzyki fortepianowej poświęciłam swoją pracę magisterską, obronioną z sukcesem w 2018 roku. Wciąż nie mogę zatem uwierzyć, że właśnie spełniło się moje największe marzenie koncertowe i wreszcie usłyszałam z bliska dwa utwory tego kompozytora. Warto wspomnieć, iż choć ten Holt nie żyje od 2012 roku, to często jest wykonywany (głównie w Holandii) przez wielu pianistów, grających jego dzieła zarówno solo, jak i w zespołowych składach kameralnych. Na każdym z dwóch wspaniałych koncertów zaprezentowany był tylko jeden utwór; kolejno – Canto Ostinato oraz Horizon, a w roli wykonawców wystąpił jedyny w swoim rodzaju holenderski zespół – Rondane Kwartet. Obydwa wydarzenia miały miejsce 23. i 24. kwietnia w Amsterdamie, w zabytkowym kościele De Duif, którego osobliwa i sterylna przestrzeń akustyczna pozwoliła mi jeszcze pełniej przeżyć tę muzykę.

Pierwszy koncert w całości należał do trwającej niemal dwie godziny kompozycji Canto Ostinato. W tym miejscu dodam, że ów utwór jest muzyczną wizytówką Simeona ten Holta, wciąż wykonywaną i nagrywaną we wszelkich konfiguracjach instrumentalnych, od fortepianowych aż do orkiestrowych. Moim zdaniem jednak, Canto Ostinato najbardziej autentycznie brzmi w wersji takiej, jaką udało mi się usłyszeć, czyli na cztery fortepiany. Dodatkowo, warto wyjaśnić muzyczny termin ostinato zawarty w tytule. Niezwykle trafnie oddaje on charakter dzieła i oznacza stale powtarzający się schemat melodyczno-rytmiczny. Muszę ponadto przyznać, że forma minimalistycznych utworów ten Holta jest niezwykle rozbudowana i oryginalna. W ich skład wchodzą bowiem krótkie odcinki, nazwane przez twórcę sekcjami, które wielokrotnie powtarzają się na przestrzeni kompozycji. Ilość powtórzeń jest z kolei zależna od wykonawców, niejako współtworzących dzieło w czasie konkretnego występu. Jako ciekawostkę dopowiem, że Canto Ostinato liczy 106 sekcji, a melodią, która zyskała miano najbardziej rozpoznawalnego motywu przewodniego w całym utworze, jest sekcja 74. Słysząc na żywo tę tęskną, liryczną kantylenę (śpiewną melodię) nie kryłam łez wzruszenia. Dotarła ona do mnie we wszelkich możliwych odcieniach, ciemno, nisko i dosyć ostro; śpiewnie i łagodnie, czy wreszcie jasno, wysoko i perliście. Cała kompozycja jednak to nie tylko sekcja 74., to wiele innych, pięknych melodii, przepływających wartko przez cztery instrumenty i następujących po sobie niemal od razu, zupełnie tak, jakby brzmiały one w nieskończoność. Wrażenie to wzmagał niebywały synchron muzyków Rondane Kwartet, grających niczym jeden organizm. Można było tylko dostrzec jak lider zespołu – Robert Lambermont – dyskretnym ruchem głowy wskazywał pozostałym muzykom przejścia do kolejnych sekcji. Szczególnie zapadła mi również w pamięć kolorystyka brzmieniowa, uwydatniona we fragmentach wykonanych jasno i subtelnie w wysokim rejestrze. Usłyszałam też w Canto Ostinato wpływy chlubnej, romantycznej tradycji muzycznej, tej najbardziej delikatnej i chwytającej za serce, spod znaku Chopina, Schuberta oraz Schumanna. Wciąż także grają mi w uszach trwające ładnych kilka minut owacje na stojąco, które gromko rozległy się po zakończeniu kompozycji. To niezwykłe, iż ta muzyka posiada w Holandii tylu gorliwych zwolenników.

Drugi koncert stanowił utwór Horizon, również na wskroś emocjonalny i melodyjny. Rondane Kwartet ponownie grał bardzo jednolicie, dodatkowo podkreślając żwawy i taneczny charakter dzieła. Śpiewne melodie od razu wpadają w ucho, ujmując jednocześnie swą symetryczną budową. W Horizon również dostrzegłam echa muzyki sprzed wieków, tym razem jednak z epoki klasycyzmu. Finezja i lekkość przywodzi tu bowiem na myśl twórczość MozartaBeethovena. Muszę ponadto przywołać najbardziej wzruszający moment utworu złożony z hałaśliwych, ekspresyjnych i gęstych akordów. Znając kilka innych wykonań tej kompozycji uważam, że ostre i dynamiczne ich wybrzmiewanie, tak silnie wyeksponowane jest jedynie w wersji Rondane Kwartet. W całej kompozycji wsłuchiwałam się także w wiele pięknych melodii trwających niemal bez końca. Dodatkowo zrobiły one na mnie piorunujące wrażenie w połączeniu z niezwykle trzymającą w napięciu, pulsacyjną rytmiką. Tak jak w przypadku Canto Ostinato, po utworze Horizon również nie było końca burzliwym owacjom na stojąco ze strony publiczności.

Muszę dopowiedzieć, że oprócz opisanych koncertów, wielkim przeżyciem była dla mnie możliwość porozmawiania na temat muzyki ten Holta z liderem Rondane Kwartet – Robertem Lambermontem. Po tak wyczerpującym fizycznym i emocjonalnym wysiłku, jakim niewątpliwie były dla pianistów prawie dwugodzinne wykonania obu dzieł, Lambermont niezwykle chętnie rozmawiał z publicznością, odpowiadając na wiele szczegółowych pytań związanych na przykład z oryginalnością formy zagranych utworów.

Usłyszenie na żywo Canto OstinatoHorizon rozpatruję w kategoriach ogromnego przeżycia koncertowego. Niekończące się, minimalistyczne, śpiewne melodie stanowią niewątpliwą siłę twórczości Simeona ten Holta. Dodatkowo, we wspaniałej przestrzeni kościoła De Duif zabrzmiały one moim zdaniem znacznie pełniej niż podczas słuchania ich z płyt. Mimo że jest to muzyka trudna w odbiorze (szczególnie ze względu na długi czas trwania), będę bardzo szczęśliwa, jeśli moim wpisem uda mi się zachęcić choćby jedną osobę do odkrycia hipnotyzujących i jedynych w swoim rodzaju dzieł tego holenderskiego kompozytora.

TAGS
Agata Zakrzewska
Warszawa, PL

Muzyka jest moją największą pasją, gdyż żyję nią jako słuchaczka, ale też wokalistka, wykonując przede wszystkim piosenkę literacką i poezję śpiewaną z własnym akompaniamentem fortepianowym. Cenię piękne i mądre teksty, zwłaszcza Młynarskiego, Osieckiej czy Kofty.